środa, 20 marca 2013

Chodzi lisek...

Na portalu Zbrodnia w Bibliotece pojawił się właśnie mój czwarty felieton z cyklu Horrorem w oko, w którym tym razem przyglądam się pochodzeniu naszego pragnienia przeżywania strachu.
Poza tym mocno zachęcam do przeczytania recenzji "Leku na lęk" i "Efemerydy" (obie na blogu Bogdana Ruszkowskiego) oraz omówienia "Siedliska" umieszczonego na blogu Pryzmat Wrażeń.

4 komentarze:

  1. Świetny felieton!
    A i recenzje w porządalu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Celne spostrzeżenia. Po niektórych wierszykach z dzieciństwa dalej mam koszmary ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kwestie, które poruszasz w swoim felietonie dręczą nie tyle "normalnych" ludzi, którzy pojąć nie mogą "jak można lubić horrory?", co samych wielbicieli gatunku - zarówno czytelników, jak i samych twórców.:) Przytaczasz wierszyki z dzieciństwa (tak dzieci to małe potworki:) i baśnie braci Grimm. Ja natomiast, od kiedy tylko nauczyłem się składać literki w całe zdania zaczytywałem się w baśniach Andersena (cholernie mroczne i smutne - nieprawdaż?), pierwszym "prawdziwym" horrorem były "Ballady" Mickiewicza, w dobrej wierze odtwarzane z magnetofonu w formie słuchowiska przez rodziców... No a potem biblioteka rodzicielska z "zakazanymi" książkami;publiczna... skarb nad skarby... w czasach, gdzie wrażliwość u dzieci i nieskrępowana telewizją wyobraźnia była czymś naturalnym.
    Pisząc natomiast "wypróżniam" się mentalnie, a że czasem przemiana materii szwankuje...:)
    Jednej tezy zawsze będę bronić: czytelników i twórców tegoż szlachetnego gatunku wyróżnia jedna cecha: duża wrażliwość i empatia, do spółki z dziecięcą wyobraźnią, bez oglądania się na metrykę. Bo jaką "przyjemność" sprawiałoby czytanie horrorów jeśli nie empatyczna umiejętność wchodzenia w skórę bohaterów?
    Przewrotnie więc, jak to w życiu bywa, "horrorofilowi" bliżej do Matki Teresy niż prawdziwemu psychopacie do miłośnika literackiej grozy.
    A Ty, jako człowiek, co byś zrobił, gdybyś nie był pisarzem?
    W jaki sposób obłaskawiłbyś demony drzemiące gdzieś w głębi umysłu? Wszelkie frustracje, negatywne emocje, przetrawione obrazy rzeczywistości, z którymi stykasz się w pracy?
    Strach się bać:) Nie przestawaj pisać!!!:)
    Pozdrawiam
    J.W

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze trafiłeś z tymi baśniami Andersena - w ich smutku rzeczywście jest coś przerażającego, coś takiego co łapie człowieka za gardło i nie chce puścić na długo po skończonej lekurze. Oczywiście masz też rację z tym, że zarówno czytelnicy jak i autorzy horrorów - wbrew pozorom - muszą posiadać sporą empatię... A to boli.
    Jeśli nie chcemy, by zło, z którym na codzień się stykamy, nie zryło nam dokumentnie beretów, trzeba je jakoś przetwarzać, skanalizować... Pisanie nadaje się do tego idealnie :)
    Pozdrawiam, no i dzięki za dobre słowo!

    OdpowiedzUsuń