niedziela, 25 grudnia 2011

Wywiad, recenzje, dyskusja i znowu recenzja, tym razem moja...



Bycie autorem horrorów w Polsce to wdzięczna rola?
Do pewnego momentu. Fajne jest, kiedy ktoś ze znajomych przeczyta gdzieś w prasie czy na necie Twoje opowiadanie i ze zdziwieniem stwierdzi, że nie spodziewał się czegoś takiego po Tobie… Można poczuć się kimś wyjątkowym, niezależnie od tego czy na plus czy na minus. Schody zaczynają się wtedy, gdy stajesz się rozpoznawalny, gdy Twoje osiągnięcia wykraczają poza coś co można skwitować wzruszeniem ramion. Wówczas w postępie geometrycznym rosną zastępy Twoich wrogów. A jeszcze nie daj Boże, jeśli bierzesz udział w konkursie literackim, który uda Ci się wygrać. Albo – co jeszcze gorsza – sam nieopatrznie zgadzasz się zostać jurorem. Wtedy warto napisać testament i rozejrzeć się za tanią agencją ochrony. Ten temat najlepiej podsumowała moja przyjaciółka, mieszkające na stałe w Stanach: „w Polsce nawet przyjaciel nie wybaczy Ci twoich sukcesów”. Wszystko w temacie.     
Zapraszam do zapoznania się ze studenckim magazynem Ad Astra, w którym znalazł się wywiad, jaki przeprowadził ze mną Adrian Miśtak, a także jego recenzja "Efemerydy". Całość TU. Ireneusz Gajek napisał z kolei recenzję "Efemerydy", którą znajdziecie TU
W najnowszym Grabarzu Polskim możecie przeczytać zapis mojej dyskusji z Dawidem Kainem, za kanwę której posłużyło "Oko za oko" Patricka Senecala. No i moją - co tu kryć - niezbyt pochlebną recenzję "Strażnika sadu" Cormaca McCarthy'ego. 
Hmm, coś jeszcze chciałem... No tak - wesołych świąt!


4 komentarze:

  1. Mocny wywiad! Sama prawda, jak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, tak. Mocny.

    A przynajmniej ten kawałek tutaj. A wywiad właśnie ściągnąłem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie tam cieszą sukcesy znajomych, ale podobno tylko zawiść bywa bezinteresowna ;) Zwariowałabym, gdybym tak myślała.
    Sukcesić, proszę sukcesić!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wkurzają mnie sztuczne podziały i próby napuszczania jednych autorów na drugich. Ten lepszy, tamten gorszy... Nikomu to nie służy, no chyba podbudowaniu niedowartościowanego ego "oceniaczy".
    Tak czy siak, wielkie dziękówki za miłe słowa!

    OdpowiedzUsuń