poniedziałek, 23 maja 2011

Maxi wywiad

Na Gildii ukazał się właśnie wywiad-rzeka... Dość długi, lecz z pewnością wart przeczytania. Darek Barczewski przepytuje naraz aż czterech autorów: Jacka Skowrońskiego, Piotrka Rogożę, Dawida Kaina i mnie.
Było ciężko, ale obyło się bez ofiar w ludziach ;)

3 komentarze:

  1. Bardzo interesujący ten wywiad, sporo ciekawych uwag. Taka jedna uwaga Jacka Skowrońskiego - jak najbardziej zresztą trafna, moim zdaniem - wpędziła mnie w nieco smutną refleksję. Mianowicie JS powiedział :"rolą twórcy jest uwieść i wręcz wychować sobie odbiorcę, nie poddając się do końca trendom. Samo zaistnienie w sferze kultury masowej nie jest nobilitacją, dopiero jakaś forma wyróżnienia się w niej, wyjścia poza schemat i sztampę."

    Ba! Gdyby w ramach tej kultury masowej wpływ na odbiorców mieli tylko twórcy, to może nie byłoby tak źle, przy założeniu, że twórcy są twórcami z prawdziwego zdarzenia ;) Kłopot w tym, że chyba większy wpływ mają "władcy kasy", którzy decydują wręcz kto jest twórcą, a kto nie, co jest kulturą a co nią nie jest. Widząc efekty tej "kultury" choćby w księgarniach i na ekranie TV pokuszę się o stwierdzenie, że (dla mnie) 90% proponowanej mi kultury jest wyjątkowo podłej jakości. To kultura hamburgera, Jak oni tańczą, Faktorów X i innych takich miejsc lansu dla pożal się Boże "jurorów" - uważających się, i nie wiadomo, czy nie całkiem słusznie za twórców kultury.

    Nie wydaje mi się, żeby pisarzom było łatwiej promować wyłącznie dobrą twórczość (umówmy się, że wiemy, co to dobra twórczość - na pewno oryginalna, na pewno nieskrępowana żadnymi konwenansami i na pewno nie setna o wędrownym magu, jego pijanym w cztery litery kompanie oraz wesołym latającym smoku). Może się okazać zbyt wymagająca dla kultury hamburgera, który ją odrzuci nie dlatego, że jest zła, ale dlatego, że nie potrafi zżuć niczego poza mielonym z papieru toaletowego. Błędne koło z tym wychowywaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, trochę ta "kulturalna" rzeczywistość bywa przerażająca. Wydaje mi się, że w naszych czasach, chcąc tworzyć coś na poziomie, trzeba mieć nie tylko talent, mnóstwo samozaparcia, ale jeszcze więcej optymizmu, wiary, że ta walka nie jest przegrana na samym starcie. Czyli najlepiej być niepoprawnym optymistą ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Optymizm się przyda, tym bardziej że większość autorów jest od razu na straconej pozycji. Mogą trudzić się nad swoją książką latami, a tu przyjdzie Kasia Cichopek albo Kinga Rusin i spyli gniota w kilkudziesięciu tysiącach, mając pełne wsparcie mediów ;-) Na szczęście są też sytuacje odwrotne, gdy autor bez żadnego medialnego zaplecza nagle zostaje doceniony, ale to trochę syzyfowa praca - uda się jednemu na tysiąc próbujących :-D

    OdpowiedzUsuń