Ostatni Kulturkampf uważam za wyjątkowo udany. Nie dość, że w klimaciarskim wnętrzu kawiarni Naukowej literatura brzmi jak należy, to jeszcze dopisała zadziwiająco różnorodna publiczność... Widząc jednego z gości, a konkretnie człowieka z brodą, miałem wrażenie, że oto stoi przede mną postać z kart mojego opowiadania "Koleiny". Surrealistyczne doznanie, zapewniam.
Ech, Sesja i choroba mnie zmogły. Nie mogłem być :(
OdpowiedzUsuńŻałuj, było czadersko! Ale z drugiej strony - będzie jeszcze okazja :)
OdpowiedzUsuń